środa, 5 września 2012

Tarta z malinami i kremem czekoladowym


Maliny. Uwielbiam te późno-letnie. Maksymalnie aromatyczne, słodkie, o odpowiedniej mięsistości. Idealne.
W pojemniku na papier mnożą się u nas puste opakowania po nich. Ostatnio uświadomiłam sobie, że to one tam dominują :-) Zjadamy je w najróżniejszy sposób. Dziś
jako dodatek do tarty. Innej, niż ostatnio, bo maliny są tutaj w wersji świeżej, nie zapiekanej. I do tej tarty zupełnie nie nadadzą się maliny mrożone. Muszą być świeżutkie, najpyszniejsze.

Spód tarty - zwarty, kruchy, nie za bardzo słodki. Krem czekoladowy. Aksamitny. Na bazie gorzkiej czekolady. Może być też krem zrobiony z czekolady mlecznej, będzie bardziej delikatny, słodki, aksamitny. Ja wybieram jednak gorzką. Na kremie aromatyczne maliny.
Wszyscy stwierdziliśmy, że smak tego ciasta przypomina nam trufle z malinami :-) To efekt kremu i nienachalnego ciasta kruchego.

To jest taka tarta, którą zjada się widelczykiem po kawałeczku, delektując się niespiesznie niesamowitym, czystym, nieprzekombinowanym smakiem. Takie ciasta ja lubię najbardziej.
Serdecznie polecam!

Brak komentarzy: